Republika Ochotnicka

PDFDrukujEmail

 

ZródłoORGODZLAMJK

 Organizacja Oddziału „Lamparta”

Wiosną 1943r.spotkał się mjr ”Ryś- Galica z kpt. „Lampartem” w okolicy Niedźwiedzia i polecił kpt. Julianowi Zapale zorganizowanie oddziału partyzanckiego- taki był początek IV Batalionu.Był to oddział niewielki nie przekraczający 40-stu partyzantów. W czerwcu 1944r. najpierw sformowano dwa po 30 ludzi plutony, ale napływ ochotników był duży tworzenie trzeciego plutonu był możliwy ale brakowało broni więc „Lampart” postanowił wykonać kilka wypadów na Słowacje i rozbroić placówki Słowackie pierwszy wypad to placówki Nowej Białej i Frydman, zaskoczeni Słowacy w nocy nie było problemów zdobyto 1.rkm, 20 KB, kilka pistoletów, amunicje, granaty, hełmy, skórzane torby polowe, koce, namioty. Akcje do Nowej Białej prowadził „Siwy”, do Frydmana „Lampart”.

   Większość ochotników nie miało karabinu w ręce. Te wstępnie przemarsze traktowane były jako szkolenie taktyczne, a postoje wykorzystywano do nauki posługiwania się bronią. Przydział amunicji na karabin kb- 30szt, a na rkm- 200 szt.

   I tak dochodziło do sformowania 4-go batalionu. Kiedy d-ca Grupy Operacyjnej gen. „Olbrycht” „Olza” zarządził inspekcję oddziałów Batalionów, którą dokonali kapitanowie Wiśniewski i Kasprzak, uznali że 4 Batalion kpt. „Lamparta” najlepiej wyszkolony w 1pułku P.S.P.

  Następne akcje zdobywania broni były placówki słowackie w Harkabuzie i Podwilku zdobyto 1 rkm, 30 KB kilkanaście pistoletów 5 tysięcy szt. amunicji, granaty, lornetki, koce, środki opatrunkowe, tak że można było uzbroić następny pluton. Były jeszcze dalsze rozbrojenia na terenie kraju.

źródłoWSPPARGÓRJK

 


    

 ..... gdzie lekarz Malewski - „Kruk” opatrzył – pozszywał rany i umieścił w domu przy ulicy Parkowej, gdzie przebywałem od stycznia do września 1942r. W październiku por. „Morski” rozpoczął kurs skrócony dla podoficerów dywersji-sabotażu na Starych Wierchach u Rabcioków (z Poręby Wielkiej). Zostałem słuchaczem tego kursu pod pseudonimem „Zjawa”. Przerabialiśmy materiały od strony 6 do 56 z rozwinięciem w praktyce i teorii. Wiosną 1943r. egzamin przeprowadzał por. „Morski” i kpt. Lampart”. Wtedy to pierwszy raz poznałem przyszłego dowódcę. W tym czasie był organizowany oddział „Lamparta”, bo jeszcze nie było IV Batalionu 1PSP. Były w tym czasie oddziały partyzanckie „Zawiszy” czyli „Wilk”, „Adama”, ”Zagoszcza”, „Tatara”, „Kmicica” i wiele innych. Wiosną 1943r.spotkał się mjr ”Ryś- Galica z kpt. „Lampartem” w okolicy Niedźwiedzia i polecił kpt. Zapale zorganizowanie oddziału partyzanckiego- taki był początek IV Batalionu.

  Był to oddział niewielki nie przekraczający 40-stu partyzantów dopiero 1944 wrześniu mjr Stabrawa „Borowy” polecił zwiekszyć oddział, co kpt. ”Lampart” uczynił to w niedługim czasie . Powiększył oddział do wielkości Batalionu tj. dwie kompanie 1-sza i 2-ga. Kpt. ”Lampart” i por. “Morski” w trakcie egzaminów byli bardzo wymagający kładli nacisk na skrupulatność w wykorzystaniu ładunków wybuchowych i wykorzystaniu min w zakresie polowym.
Z nie mniejszą uwagą wpajano zagadnienia patriotyczne jako przykład : wojna z 1920r. z bolszewikami.

    Słuchaczami kursu byli: ”Lech”, „Szejk”, „Zjawa”, „Romek”, „Harnaś”, „Szum”, „Felek”, „Szczupak”. Trudno podać bliżej konkretny stan, gdyż wielu rozpoczęło kurs, ale nie kontynuowało, tak, że szkolenia nie ukończyli. Kurs ukończyło 17-tu. Po ukończeniu kursu zostałem wcielony do oddziału „Lamparta”- J. Zapała, który stacjonował na Studzionkach. Po pewnym czasie kpt.”Lampart” doszedł do wniosku, że to nie jest miejsce odpowiednie z uwagi na zbyt duży ruch młodych ludzi. Oddział przeniósł do osady Kudłów, wtedy to powstała ożywiona praca konspiracyjna na szeroką skalę. Ludzi w oddziale przybywało, gdyż w terenie ludzi „spalonych” było coraz więcej i ci musieli szukać schronienia. Rozpoczęto tajne nauczanie. W żywność zaopatrywali nas mieszkańcy Maniów, Mizernej, Kluszkowiec, ale też i Ochotnicy. Przejściowy magazyn mieścił się w Mizernej u gospodarza Piata skąd dowożono furmanką do obozu w Kudowej.
   Odział „Lamparta” zdobywał broń jak i żywność w akcjach wypadowych na spółdzielnie, które zaopatrywały Niemców w produkty żywnościowe. Przykładem jest wypad na spółdzielnie „Podhale-Krościeńko”, gdzie zabrano większą ilość artykułów mleczarskich przeznaczonych „Tylko dla Niemców”. W niedługim też czasie w porozumieniu z personelem zabrano z tejże Spółdzielni większą ilość butów. Wówczas doszło do strzelaniny, ale na szczęście nie było ofiar. Następna akcją był wypad na sklep monopolowy volkdsdeutscherki. Zabrano większą ilość skrzyń z wódką a kpt. ”Sław”  wypisał pokwitowanie z zaznaczeniem, że zarekwirowano artykuły monopolowe na potrzeby Wojska Polskiego. Wódkę wymieniono na żywność.
    Do oddziału „Lamparta” przychodzili zazwyczaj młodzi górale ,ale też i dezerterzy, jak oficer słowackiej armii działającej z Niemcami- ppor. ”Karaś”. Byli też tacy, którzy przychodzili do oddziału, dostawali broń i amunicje i pierwszej nocy znikali uciekając z bronią. Tacy często tworzyli bandy rabunkowe i okradając ludność podawali się za żołnierzy AK.
   Kapitan „Lampart” wysyłał patrole do likwidowania tych band. Oddział był dobrze zorganizowany, rozpoznanie i wywiad to podstawa. Dzięki ofiarnym gospodarzom, którzy śledzili w swoich miejscowościach każdy ruch ludzi obcych czy Niemców i niezwłocznie donosili do kpt. ”Lamparta”. W górach bacowie i juhasi byli na co dzień w kontakcie z partyzantami, ale nie tylko bo nawet zbierająca w lasach ludność grzyby, maliny czy borówki donosiła o każdym szczególe co się dzieje na dole we wsiach. Kosiarze koszący trawę na polanach, księża, sołtysi, pracownicy, nauczyciele a nawet granatowi policjanci cały ten zespół dobrany tworzył ucho i oczy oddziału leśnych. Nawet niejaki młodzieniec z Nowego Targu i funkcjonariusz z Kripo przechwytywali anonimy pisane przez różnych mentów do Kripo i donosili do „Lamparta”. W lato 1944r. pojawiły się oddziały rosyjskie .Chcieli jak najwięcej wiedzieć o nas, umilali się przychodzili na nasze kwatery i na obozie Kudłowo obozowali razem z nami i udawali, że chcą poprawnych układów z AK, gdyż byli w potrzebie. Razem z nami byli na wyprawie za granicę po stronie słowackiej do folwarku w Falsztynie, skąd zabrano i przyprowadzono do obozu 25 sztuk bydła. 5 sztuk kpt.”Lampart”-J.Zapała dał ruskim, jednak z obawy przed wnikliwym okiem i „niepewnej” współpracy postanowił zmienić miejsce postoju do osiedla w potoku Gorcowskim u Barnasiów. Wtedy to „Borowy” polecił „Lampartowi” zbudować szałas koło Lubania na magazyn i barak. Materiały były prawie gotowe z rozebranej bacówki, jednak szybko się zorientowano, że Rosjanie rozpoczęli budowę ziemianki – ponieważ sąsiad postrzegany był jako nieodpowiedni i z budowy baraku i magazynu zrezygnowano a oddział przeniesiono na Stare Wierchy na skraj polany niedaleko od schroniska. Między potokiem Gorcowym a Starymi Wierchami jest odległość 25 kilometrów. Wyszliśmy o świcie przez Rumek, Studzionki, Przełęcz Knurowską, Kiczorę, Turbacz- co godzinę marszu 15 minut przerwy na odpoczynek. Po drodze słuchano radia i wtedy usłyszeliśmy rozkaz komendanta „Bora”, aby oddziały AK kierowały się na pomoc Powstańcom Warszawy ale kpt.”Lampart” i mjr ”Borowy” uznali, że ten rozkaz jest niemożliwy do wykonania ze względu na odległość, zbyt małą ilość broni i amunicji a po drodze do Warszawy trzeba było się liczyć z możliwością starć z uzbrojonymi po zęby wojskami niemieckimi. Poza tym oficerowie i dowódcy wiedzieli o aresztowaniu polskich żołnierzy zwłaszcza oficerów przez Rosjan i mieli świadomość, że ich oddziały prowadzą niezrozumiałą dla nas politykę jak się kazało jedyną, nieprzewidywalną.
   Oddział pozostał na Starych Wierchach wykorzystując chwilę spokoju na szkolenie bojowe jak: postawa strzelecka z karabinem, z erkaemem, nastawienie celowni oraz konserwacja broni, rzut granatem w różnych pozycjach. W dalszych ćwiczeniach zwracano uwagę na wyszkolenie strzelca, obserwacje – rozpoznanie terenu, poruszanie się w natarciu skokami, współdziałanie ruchu z ogniem, tyralierę , służbę szperacza, czujki, podsłuchu, ocena odległości, zachowanie ostrożności     Wyżej wymienione zajęcia prowadzili „Bohucz”, „Biały”, „Karaś”, „Lotny”, podoficerowie z przed 1939 roku. Były to dla nas młodych partyzantów bardzo cenne szkolenia. Ostrych strzelań i rzutu granatem nie przeprowadzono z uwagi na ograniczoną ilość posiadanej amunicji.
    Przeprowadzano też na żądanie generała „Olza” przez Oficerów Grupy Operacyjnej inspekcje 1PSP .Kapitanowie przeprowadzający inspekcje uznali za najlepiej wyszkolony IV batalion nowotarski kpt.”Lamparta”.
Obozowisko na Starych Wierchach wykonane z żerdzi jako konstrukcje przykryto korą i gałęziami świerkowymi. Wysuszony mech i trawa zastąpiły pierzyny, poduszki i przyodziewek. Wykorzystano również szałasy i bacówki na polanie. Co kto mógł to zdobywał: obuwie różnego rodzaju, czapki, kapelusze góralskie, furażerki. Noszono wówczas chętnie pilotki z przyszytymi orzełkami wyciętymi z białego sukna, obok orzełka proporczyk biało-czerwony a na lewej ręce biało-czerwona opaska z literami AK (do września 1944r). Odkąd sformowano 1PSP(22.09.44r) obowiązywało noszenie opaski z napisem W.P. Wprowadzono podział na cztery Bataliony od 1-go do 4-go. Bataliony dzieliły się na Kompanie te na plutony a te na drużyny. W drużynach było zazwyczaj około 7 osób plus dowódca. W jednostce wyżej najczęściej było 3x więcej ludzi i tak w górę do Batalionu uwzględniając zaopatrzenie, wywiad, służby sanitarne itp.
    W IV Batalionie były dwie Kompanie :10 dowodzona przez por. „Lasa” i 11 dowodzona przez por. „ Pazura”.
 

źródłoWSPPARGÓRJK