PartyzanciAK » Przerzuty i kurierzy » Przerzuty i Kurierzy z książki Rotmistrza Budarkiewicza - AK NA PODHALU - Na kurierskich szlakach

Przerzuty i Kurierzy z książki Rotmistrza Budarkiewicza - AK NA PODHALU - Na kurierskich szlakach

PDFDrukujEmail
Spis treści
Przerzuty i Kurierzy z książki Rotmistrza Budarkiewicza - AK NA PODHALU
NA KUR. SZL.
NA KUR. SZL.
NA KUR. SZL.
NA KUR. SZL.
NA KUR. SZL.
NA KUR. SZL.
Wszystkie strony

    Kierownictwo ruchu kurierskiego znajdowało się w Budapeszcie. Organizowana przez kpt. Medyńskiego - „Jasiewicza” placówka przerzutowa szybko rozrosła się i w styczniu 1940 r. utworzono Bazę Wojskową ”Romek”, umiejscowioną w strukturze ZWZ-AK. Baza, mająca kolejne kryptonimy „Liszt", „Pestka", dysponowała własnym zespołem kurierów, których zadaniem było utrzymywanie łączności między Sztabem Naczelnego Wodza Polskich Sił Zbrojnych i Komendą Główną ZWZ-AK w kraju.
Początkowo większość kurierów podlegała Bazie Wojskowej „Romek", ale już w maju 1940 r. powstała podległa władzom cywilnym Placówka „W". Jej głównym celem było utrzymywanie łączności między rządem na emigracji a cywilnymi władzami krajowego podziemia. Przerzuty, którymi kierował Wacław Felczak, realizowali kurierzy sądeccy z odcinka ,,Poprad", który w tym celu został przekazany Delegaturze Rządu na Kraj. Placówce ,,W" podporządkowany został również słynny kurier tatrzański Józef Krzeptowski.
   Bazie Wojskowej „Romek" podlegał nadal nowotarski rejon przerzutowy „Turbacz" utworzony w ramach ZWZ na bazie zorganizowanej przez inż. Rado-sińskiego placówki przerzutowej na Turbaczu. Ośrodkiem akcji przerzutowej było schronisko i bacówki na Hali Wzorowej. Kierownictwo rejonu objął w początkach 1940 r. por. Zygmunt Dunin-Borkowski - „Zygmunt”. Zaprzysiągł on ponownie dotychczasowych konspiratorów, w tym rodzinę Batkiewiczów. Jego zastępcą został inż. Radosiński, który przebywał stale na Turbaczu, podczas gdy „Zygmunt" krążył w terenie, organizując punkty etapowe i placówki ZWZ.
Przerzut uchodźców przez Turbacz odbywał się w dwu kierunkach. Część z nich nadal przeprowadzano gorczańskimi wierchami w kierunku Pienin, gdzie przekraczali granicę. Innych kierowano za granicę przez Podhale.
Jeszcze w październiku 1939 roku do Karola Skorusy, przemytnika z Chochołowa, zgłosił się łącznik, polecając mu stawić się na Turbaczu. Skorusa domyślał się, że polecenie pozostaje w związku z rozmową, jaką odbył niedawno z oficerami Wojska Polskiego spotkanymi w Królówce koło Bochni, gdy wracał z kampanii wojennej do domu. Nie mylił się. W lesie poniżej schroniska spotkał dwóch oficerów, już w cywilnych ubraniach, którzy powołali się na tą rozmowę i zaproponowali mu, jako człowiekowi dobrze znającemu teren, funkcję przewodnika oficerów WP uciekających na Węgry.
    Skorusa przyjął propozycję od razu. Oficerowie odebrali od niego przysięgę i polecili mu zgłosić się w schronisku na Turbaczu. Odtąd rozpoczęła się współpraca Skorusy z inż. Radosińskim i por. Dunin-Borkowskim. Skorusa przeprowadzał wywiad i organizował punkty etapowe po obu stronach granicy. W Chochołowie z upoważnienia Dunin-Borkowskiego założył placówkę ZWZ.
Przede wszystkim jednak przeprowadzał uciekinierów. Odbierał ich w schronisku na Turbaczu lub w domu Batkiewiczów na Kowańcu. Stąd prowadził grupy przez Ludźmierz, Rogoźnik do Chochołowa, gdzie uchodźcy oczekiwali w jego domu na dalszy przerzut. Dom ten, połączony piwnicami z sąsiednim budynkiem, był bezpieczną meliną konspiracyjną. W październiku 1941 r. zatrzymał się tutaj na krótko wracający do kraju marszałek Edward Śmigły-Rydz,przerzucony z Węgier przez kuzyna Skorusy, kuriera Stanisława Frączystego.



 

© 2008 Partyzanci AK

Poprawny? XHTML i CSS.